To była wspaniała podróż sentymentalna. Roztocze pierwszy raz poznawałam bardzo dawno temu, mając 13-14 lat na pierwszym i chyba jedynym w życiu obozie wędrownym. Wrył on mi się w pamięć, a jeszcze bardziej mojej mamie. Ale po kolei. Obóz trwał dwa tygodnie, wędrowaliśmy od Janowa Lubelskiego do Tomaszowa Lubelskiego. A lato było piękne tego roku. Po pierwszym dniu wędrówki w skwarze i spiekocie roztoczańskiego słońca, wysmarowałyśmy – ja i koleżanka – rozpaczliwe listy do naszych mam. Wszystko było nie tak. A to, że szliśmy polnymi miedzami, a to że wody nie było do picia, a to, że wtedy gdy największy żar lał się z nieba, to właśnie nam przypadło w udziale targanie toreb z chlebem dla całej gawiedzi, a to, że na kolację był tylko chleb z dżemem. Poczta o dziwo działała sprawnie i rychło nasze rodzicielki owe listy podostawały. A jak je przeczytały to lament wielki podniosły, że ich księżniczkom krzywda straszna się dzieje i zaczęły radzić jak nas z tego piekła wyrwać. Ale cóż, komórek nie było, telefony tylko w urzędach pocztowych, a poza tym, gdzie dzwonić, gdzie szukać. Co prawda nauczycielka podała rodzicom trasę wędrówki, ale bez dokładnych dat i miejsc na nocleg. Teraz to wręcz nie do pomyślenia, ale takie były czasy. Maminki się zamartwiały, a my tymczasem, po nocnym wypoczynku zaczęłyśmy dostrzegać uroki wędrówki i piękno krajobrazów. Naszych mam już z nami nie ma, ale podczas przypadkowych spotkań z koleżanką zawsze wspominamy te szczególne wakacje. Nie wiem dlaczego nauczycielka geografii wybrała na początek trasy Janów Lubelski.
Tym razem, z mężem zaczęliśmy naszą podróż od Zamościa, miasta, które za sprawą unikalnego zespołu architektoniczno-urbanistycznego Starego Miasta nazywane jest „perłą renesansu”, „miastem arkad” i „Padwą północy”.
I tak podążaliśmy śladem moich wspomnień przemierzając piękny region Roztocza.
Szczebrzeszyn – to tam „chrząszcz brzmi w trzcinie”
Zwierzyniec funkcjonował jako letnia rezydencja rodziny Zamoyskich. Zalążkiem osady był dwór myśliwski zbudowany nad stawem. Niedaleko dworu funkcjonował tu wielki zwierzyniec otoczony wysokim płotem, w którym trzymano m.in. jelenie, sarny, łosie i dziki. Stąd wzięła się nazwa miejscowości.
Barokowy kościół na wodzie z poł. XVIII w.
Zabytkowy układ wodno-pałacowy o nazwie „Zwierzyńczyk”
Właśnie w Zwierzyńcu spotykała Marysieńka żona Jana Sobiepana Zamoyskiego, późniejszego króla Jana III Sobieskiego.
Pomnik na wyspie -kamienny monument, pod którym – według legendy – pogrzebano ulubionego psa Marysieńki Sobieskiej, ma kształt rzymskiego sarkofagu, a na jego narożnikach znajdują się maski teatralne, a na jednej ze ścian lira. A może tutaj był teatr na wodzie?
Krasnobród – kaplica na wodzie, miejsce kultu Maryjnego, pod nią znajduje się źródło z którego wypływa woda uznawana za cudowną. W 2005 r uznano te źródła za pomnik przyrody nieożywionej.
„Zagroda Guciów” –prywatny skansen A. i S. Jachymków, to XIX-wieczne chałupa i stodoła oraz obora z początku XX w. Jest to najlepiej zachowany w Polsce zespół wczesnośredniowiecznego osadnictwa. Można tam spróbować zupy pokrzywowej, kiełbasy ze szczęśliwej świni i wspaniałego chleba na zakwasie, pieczonego w tradycyjnym piecu w wiejskiej chałupie.
Wśród zgromadzonych narzędzi i przedmiotów codziennego użytku z ubiegłych wieków, właściciel skansenu, miłośnik geologii zgromadził imponującą kolekcję meteorytów i skamielin.
Najbardziej podobały mi się buty, które pasują zarówno na lewą, jak i prawą nogę. Podobno te wykonywane przez polskich szewców były znane w całej Europie.
Tomaszów Lubelski
Drewniany kościół parafialny z 1627 roku, przebudowany w 1727 r., w ołtarzu umieszczony jest obraz Matki Bożej Szkaplerznej. Na placu znajduje się również dzwonnica zrębowa z XVIII
Cerkiew prawosławna z 1889 roku, aktualnie w remoncie więc wnętrze fotografowałam przez szparę w drzwiach.
Górecko Kościelne – modrzewiowy kościół z XVIII w
Ten zabytek utkwił mi szczególnie w pamięci, bo podczas wspomnianego obozu wędrownego siostra zakonna nie pozwalała nam wejść do środka w krótkich spodenkach, a jak wspomniałam żar lał się z nieba.
Roztocze Środkowe jakie zapamiętałam, było regionem bardzo zaniedbanym turystycznie, właściwie zupełnie pozbawionym zarówno bazy noclegowej jak i gastronomicznej. Wiele się od tamtego czasu zmieniło na korzyść. Szczególnie rozwinęła się agroturystyka. Nie rezerwowaliśmy hotelu z przeświadczeniem, że uda nam się znaleźć jakieś interesujące lokum. I tak trafiliśmy do miejscowości Susiec. Przy wjeździe powitał nas pomnik Kargula i Pawlaka. Stąd pochodzi reżyser Sylwester Chęciński autor kultowej komedii „Sami swoi”.
Kwatera w Suścu okazała się mało zadowalająca, więc z zaplanowanych 3 nocy zrobiła się jedna i … od czego wujek google? Znalazłam klimatyczną kwaterę w miejscowości Huta Szumy. Byliśmy pierwszymi gośćmi przemiłych młodych ludzi w świeżutko wykończonym domu, w otoczeniu lasów i pól, a na stole czekały na nas miody z leśnej pasieki. Właściciel -leśniczy wszystkie meble w pokojach gościnnych wykonał własnoręcznie z drewna. Jeśli ktoś chciałby namiary to proszę do mnie napisać. No i najważniejsze, w odległości kilometra największa atrakcja turystyczna – rezerwat nad Tanwią.
Krajobrazowy i leśny Rezerwat nad Tanwią i słynne szumy
Hamernia – Rezerwat Czartowe Pole legenda głosi, że kiedyś „jeno czarci tam hasali” (czego skutkiem miały być liczne powodzie i pożary). Chodzi o śródleśną polanę w pobliżu ruin dawnej papierni Zamojskich. Na początku oznakowanej ścieżki przyrodniczo dydaktycznej znajduje się obelisk z napisem: „Tu czerpaliśmy siły i zdrowie, by nadal służyć Ojczyźnie” – Szkoła Podchorążych Sanitarnych 5VII-12VIII 1931 r. Pomnik ten został wybudowany przez żołnierzy przebywających na letnich manewrach w 1931 r
Kamieniołom w Nowinach to malownicze, rozległe, skalne wgłębienie ukryte w sosnowym lesie. Dwustumetrowej długości i kilkunastometrowej wysokości ściany pozwalają się przyjrzeć geologicznej budowie Roztocza.Ciekawostką są małe muszelki, które łatwo się wyjmują z kruchego kamienia.
Kamieniołom w Józefowie nosi nazwę Babia Dolina i jest największy na Roztoczu Środkowym. Wydobywano tu piaskowce i wapienie trzeciorzędowe od XVIII wieku.
Żal nam było opuszczać Roztocze. Na pożegnanie dostałam od gospodyni słoiczek jagód w sorbitolu, zapomniałam wspomnieć, że gospodarstwo było ekologiczne. Wiem już, że będę tęsknić za tym miejscem, za ciszą, lasem, malowniczymi polami i rozgwieżdżonym roztoczańskim niebem, które zaglądało co noc przez okno. Gdzie tak jak kiedyś w rodzinnej miejscowości, gdy pogasły światła, siadałam przed domem i wpatrywałam się w gwiazdy. Zaopatrzeni w kilka wielkich słoików leśnych miodów ruszyliśmy ku dalszej przygodzie w Bieszczady. Ale o tym napiszę w kolejnej części pocztówek z wakacji.
Dziękuję Tym wszystkim, którzy dotarli do końca mojej opowieści
Jejku jak tam wszędzie pięknie! Muszę kiedyś odwiedzić tę cześć Polski
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Koniecznie Dorotko, chętnie wybiorę się tam jeszcze raz. Razem z Tobą było by miło. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba